piątek, 24 stycznia 2014

Prologue


[Where do you want to go from here?]

- Imię i nazwisko pierwszej miłości? - pada pytanie.
Śmieją się, wpatrując się we mnie z oczekiwaniem. Specjalnie milczę, próbując wywołać chociaż znikome złudzenie napięcia.
A może naprawdę się waham?

- Czym dla ciebie byłam? Prywatną dziwką? Sposobem spędzania wolnego czasu?

Gra w butelkę jest idiotyzmem, ale chłopaki nie wymyślili jeszcze lepszej rozrywki, kiedy odwołują konkurs z powodu śnieżycy. Butelka albo karty.
A tym razem Loitzl zapomniał swojej niezniszczalnej talii.
- Zastanawia się tyle, bo może nigdy nikogo nie kochał.
Znowu się śmieją, nawet nie wiem, kto to powiedział.
Mylą się, wierzę, że się mylą.

- Nie potrafisz tego zdefiniować czy boisz się przyznać, że byłam tylko zabawką?

Moje milczenie się przedłuża, sam już nie wiem, dlaczego. Boję się odpowiedzi czy jej konsekwencji? A może po prostu nie wiem,  c o  odpowiedzieć?
- No mów, blokujesz kolejkę.
Uśmiecham się tajemniczo, jakbym od dawna wiedział, co za chwilę powiem.

- Odezwij się, do cholery! Powiedz coś, tchórzu!

- Przecież i tak wiecie - mówię, próbując uniknąć odpowiedzi. Kręcą głową, patrząc na mnie wyczekująco.
- Musisz to powiedzieć - stwierdza któryś z nich, chyba Kofler, ale przestaję rozróżniać ich głosy, zlewają się w jedno, kiedy  t y  stajesz mi przed oczami.

- Proszę cię...
Kiedy się załamuję, do ciebie wreszcie dociera, jak bardzo mnie skrzywdziłeś.

- Sandra Stiegler - mówię w końcu, a chłopaki uśmiechają się lekko.
Przecież to było oczywiste, przecież od zawsze kocham tylko Sandrę.
Taka jest prawda, tak, kochanie?

- Byłaś... kimś więcej...
- Byłam? Już nie jestem, Gregor?

- Miał rację, to było dość oczywiste - śmieje się Loitzl, bawiąc się tkwiącą na palcu obrączką, jakby go uwierała. Ciężko jest dochować wierności, gdy wokół ciebie kręci się mnóstwo pięknych dziewczyn. Dziewczyn, których nigdy więcej nie spotkasz.
Z tobą też tak miało być.

- Nie wiem, Gośka, do cholery, przestań mnie męczyć!

Butelka teraz wskazuje na Kocha, a ja mam zadać pytanie. Ale w głowie znowu mam pustkę, w mojej głowie tkwisz znowu tylko ty.
- Ulubiona skocznia? - pytam bez sensu.
- Letalnica, oczywiste. Schlierenzauer, jesteś dziś bez formy - śmieje się.

- Nie masz mi nic więcej do powiedzenia?
Powoli kręcisz głową.

Koch kręci butelką, a jej szyjka znowu jest skierowana w moją stronę. Chłopaki się śmieją, najgłośniej chyba Morgenstern.
- Masz zamiar być z Sandrą na zawsze? Żyć długo i szczęśliwie? - pyta Martin.
Znowu milczę.

- Zostawiłbyś dla mnie Sandrę? - pytam cicho. Na początku nie odpowiadasz.
- Tak - szepczesz.

- Nigdy nie zostawiłbym Sandry - odpowiadam.
Ale przed oczami znowu mam  c i e b i e.


~*~
Miał być dwa dni temu, w moje dziewiętnaste urodziny, ale internety mi się zbuntowały.
Znowu Gregor, oczywiście.
Enjoy.