[Where
do you want to go from here?]
- Imię i nazwisko pierwszej miłości? - pada pytanie.
Śmieją się, wpatrując się we mnie z oczekiwaniem.
Specjalnie milczę, próbując wywołać chociaż znikome złudzenie napięcia.
A może naprawdę się waham?
- Czym dla ciebie byłam? Prywatną dziwką? Sposobem spędzania wolnego czasu?
Gra w butelkę jest idiotyzmem, ale chłopaki nie wymyślili
jeszcze lepszej rozrywki, kiedy odwołują konkurs z powodu śnieżycy. Butelka
albo karty.
A tym razem Loitzl zapomniał swojej niezniszczalnej
talii.
- Zastanawia się tyle, bo może nigdy nikogo nie kochał.
Znowu się śmieją, nawet nie wiem, kto to powiedział.
Mylą się, wierzę, że się mylą.
- Nie potrafisz tego zdefiniować czy boisz się przyznać, że byłam tylko
zabawką?
Moje milczenie się przedłuża, sam już nie wiem, dlaczego.
Boję się odpowiedzi czy jej konsekwencji? A może po prostu nie wiem, c o
odpowiedzieć?
- No mów, blokujesz kolejkę.
Uśmiecham się tajemniczo, jakbym od dawna wiedział, co za
chwilę powiem.
- Odezwij się, do cholery! Powiedz coś, tchórzu!
- Przecież i tak wiecie - mówię, próbując uniknąć
odpowiedzi. Kręcą głową, patrząc na mnie wyczekująco.
- Musisz to powiedzieć - stwierdza któryś z nich, chyba
Kofler, ale przestaję rozróżniać ich głosy, zlewają się w jedno, kiedy t y
stajesz mi przed oczami.
- Proszę cię...
Kiedy się załamuję, do ciebie wreszcie dociera, jak bardzo mnie
skrzywdziłeś.
- Sandra Stiegler - mówię w końcu, a chłopaki uśmiechają
się lekko.
Przecież to było oczywiste, przecież od zawsze kocham tylko
Sandrę.
Taka jest prawda, tak, kochanie?
- Byłaś... kimś więcej...
- Byłam? Już nie jestem, Gregor?
- Miał rację, to było dość oczywiste - śmieje się Loitzl,
bawiąc się tkwiącą na palcu obrączką, jakby go uwierała. Ciężko jest dochować
wierności, gdy wokół ciebie kręci się mnóstwo pięknych dziewczyn. Dziewczyn,
których nigdy więcej nie spotkasz.
Z tobą też tak miało być.
- Nie wiem, Gośka, do cholery, przestań mnie męczyć!
Butelka teraz wskazuje na Kocha, a ja mam zadać pytanie.
Ale w głowie znowu mam pustkę, w mojej głowie tkwisz znowu tylko ty.
- Ulubiona skocznia? - pytam bez sensu.
- Letalnica, oczywiste. Schlierenzauer, jesteś dziś bez
formy - śmieje się.
- Nie masz mi nic więcej do powiedzenia?
Powoli kręcisz głową.
Koch kręci butelką, a jej szyjka znowu jest skierowana w
moją stronę. Chłopaki się śmieją, najgłośniej chyba Morgenstern.
- Masz zamiar być z Sandrą na zawsze? Żyć długo i
szczęśliwie? - pyta Martin.
Znowu milczę.
- Zostawiłbyś dla mnie Sandrę? - pytam cicho. Na początku nie odpowiadasz.
- Tak - szepczesz.
- Nigdy nie zostawiłbym Sandry - odpowiadam.
Ale przed oczami znowu mam c i e b i e.
~*~
Miał być dwa dni temu, w moje dziewiętnaste urodziny, ale internety mi się zbuntowały.
Znowu Gregor, oczywiście.
Enjoy.
Ojej, pamiętam to. Wysłałaś mi to kiedyś na gg i ja się tym zachwycałam i dzisiaj, po x miesiącach nadal mnie to zachwyca. Ta historia będzie dobra <3
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie! Zgadzam się z poprzedniczką, ta historia na pewno będzie dobra :)
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje opowiadanie Where the wind blows, które bardzo lubię, i dopiero wczoraj jakoś przypadkiem natknęłam się na tego bloga. Jest tylko prolog, ale jest on tak ciekawy i intrygujący, że wpadłam w ten klimat od razu.Gregor i jego przeszłość.. tajemnicza przeszłość! Naprawdę super się zapowiada i mam nadzieję, że uraczysz nas pierwszą częścią jak najprędzej. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
www.the-shattered-ones.blogspot.com
Jakie to świetne! :) Dawaj kolejne tu i w tym Where the wind blows :)
OdpowiedzUsuń